W poszukiwaniu naturalnych kosmetyków do pielęgnacji twarzy ciała kieruje się przede wszystkim składem, ale również przyjemnością jaką może mi dać ich stosowanie w codziennej pielęgnacji. Już od jakiegoś czasu krążyłam wokół marki Mokosh i bardzo chciałam przetestować kilka ich produktów. Czy są warte mojej uwagi?
Mokosh
Regenerujący krem do twarzy anti-pollution Malina
olej z pestek malin, soki owocowe z jabłek i brzoskwiń, ekstrakt z korzenia żeń-szenia, kwas hialuronowy, olej arganowy, olej z wiesiołka, ekstrakty z nasion zbóż (pszenicy i jęczmienia), olej z korzenia marchwi.
Bardzo ładne połączenie olei z kwasem hialuronowym i ekstraktami np. z zeń-szenia. Co ten krem robi na mojej skórze? Przede wszystkim chroni płaszcz lipidowy skóry, nawilża, uspokaja i wyrównuje koloryt. Naprawdę. Jest bardzo przyjemny w użyciu i pięknie pachnie. Troszkę długo się rozprowadza ( jak wszystkie tego typu kremy) ale za to ładnie wchłania. Bardzo go lubię i będę na pewno wracać.
Mokosh
Wygładzający krem do twarzy Figa
ekstrakt z figi, ekstrakt z lnu, ekstrakt z bawełny, kompleks AQUAXYL™ , olej arganowy, olej z baobabu, olej jojoba, olej macadamia, olej ze słodkich migdałów
W kremie znajdziemy standardowo oleje i ekstrakty, ale również ksylitol, który poprawia równowagę płynów w skórze. Ten produkt nie pachnie już tak super jak krem malinowy, ale zapach jest przyjemny. Po nałożeniu (troszkę tępo się rozprowadza) występuje u mnie lekkie uczucie ściągnięcia, które szybko mija. Najważniejsze o czym muszę wspomnieć, to kojące i gojące działanie tego kremu. Cera jest gładka, jednolita, ukojona. Wielki plus za to. Niestety krem ma jedną zasadnicza wadę: roluje się! Roluje się samoistnie, roluje się z filtrem i innymi kremami/serami/olejkami. Niestety. To jest dla mnie dyskwalifikujące.
Mokosh
Olej z pestek malin Mokosh
Jest to tłoczony na zimno olej z pestek malin.To czysty olej nienasycony z dużą zawartością Omega 3 i 6. Posiada właściwości regeneracyjne i przeciwstarzeniowe. Co ciekawe, jest naturalnym filtrem przeciwsłonecznym i antyutleniaczem. Olej posiada złoty kolor i pachnie po prostu jak pestki malin :). Idealnie łączy się ze wszystkimi serami i kremami podbijając ich działanie. Bardzo lubię i polecam. Nigdy nie stosuję olejków solo, ponieważ nie spełniają wtedy u mnie swojej roli. Wręcz przeciwnie, potrafią wysuszyć i zapchać. Zdecydowanie zawsze mieszam je z innym kosmetykiem.
Olej z pestek malin Mokosh
Jest to tłoczony na zimno olej z pestek malin.To czysty olej nienasycony z dużą zawartością Omega 3 i 6. Posiada właściwości regeneracyjne i przeciwstarzeniowe. Co ciekawe, jest naturalnym filtrem przeciwsłonecznym i antyutleniaczem. Olej posiada złoty kolor i pachnie po prostu jak pestki malin :). Idealnie łączy się ze wszystkimi serami i kremami podbijając ich działanie. Bardzo lubię i polecam. Nigdy nie stosuję olejków solo, ponieważ nie spełniają wtedy u mnie swojej roli. Wręcz przeciwnie, potrafią wysuszyć i zapchać. Zdecydowanie zawsze mieszam je z innym kosmetykiem.
Mokosh
Rozświetlający eliksir do ciała Pomarańcza z cynamonem
Olej migdałowy, marchwiowy, skwalan, olej z pestek malin, olej z wiesiołka, olej jojoba, wit. E, mika
Jest to olejek do ciała (ale moim zdaniem można go stosować również do twarzy i tak też robię), który dzięki zawartości miki o perłowo-złotym kolorze, rozświetla skórę. Olej z marchewki nadaje skórze złocistego koloru, a pozostałe oleje i wit. E odżywiają i nawilżają. Jest to świetna, naturalna alternatywa dla parafinowych i silikonowych nabłyszczających olejków do ciała. Chociaż tutaj nie zobaczymy żadnych połyskujących drobinek. U mnie świetnie sprawdza się jako olejek do twarzy ( do mixów pielęgnacyjnych) ponieważ lubię taki efekt rozświetlenia, glow. Nota bene to rozświetlenie nie trwa długo, po jakimś czasie zaczyna być niezauważalne. Jeśli chodzi o właściwości pielęgnacyjne, to podobnie jak w przypadku oleju z pestek z malin jest mi trudno go za coś konkretnego pochwalić, gdyż stosowany jest przeze mnie łącznie z innymi produktami. Dużym plusem jest to, że pięknie pachnie. Oczywiście pomarańczą i cynamonem.
Olej migdałowy, marchwiowy, skwalan, olej z pestek malin, olej z wiesiołka, olej jojoba, wit. E, mika
Jest to olejek do ciała (ale moim zdaniem można go stosować również do twarzy i tak też robię), który dzięki zawartości miki o perłowo-złotym kolorze, rozświetla skórę. Olej z marchewki nadaje skórze złocistego koloru, a pozostałe oleje i wit. E odżywiają i nawilżają. Jest to świetna, naturalna alternatywa dla parafinowych i silikonowych nabłyszczających olejków do ciała. Chociaż tutaj nie zobaczymy żadnych połyskujących drobinek. U mnie świetnie sprawdza się jako olejek do twarzy ( do mixów pielęgnacyjnych) ponieważ lubię taki efekt rozświetlenia, glow. Nota bene to rozświetlenie nie trwa długo, po jakimś czasie zaczyna być niezauważalne. Jeśli chodzi o właściwości pielęgnacyjne, to podobnie jak w przypadku oleju z pestek z malin jest mi trudno go za coś konkretnego pochwalić, gdyż stosowany jest przeze mnie łącznie z innymi produktami. Dużym plusem jest to, że pięknie pachnie. Oczywiście pomarańczą i cynamonem.
W drugiej części wpisu znajdą się wypróbowane przeze mnie kosmetyki do ciała marki Mokosh. Zapraszam.
Znasz markę Mokosh? Polecasz jakiś konkretny produkt? Podziel się tym ze mną w komentarzach.
Post nie jest sponsorowany, kosmetyki zostały przeze mnie zakupione.
Post nie jest sponsorowany, kosmetyki zostały przeze mnie zakupione.

Ja mam dwa kosmetyki, ale za wiele nie powiem, bo dopiero zaczynam używać :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie podziel się wrażeniami na blogu :)
UsuńJeszcze nic nie miałam tej marki, chętnie to zmienię :)
OdpowiedzUsuńod dawna mnie kuszą ich produkty, trzeba będzie w końcu coś przetestować, czytałam dużo pozytywnych komentarzy na temat oleju z pestek malin i być może na niego się zdecyduję :)
OdpowiedzUsuńTak, ten olejek podbija u mnie działanie innych produktów. Bardzo lubię :)
UsuńMarka bardzo chwalona, jestem ciekawa czy u mnie też by się sprawdził ich kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńJa również przymierzam się do zakupu kilku kosmetyków tej marki :) Chodzi to za mną od dłuższego czasu i chyba pora coś z tym zrobić hehe
OdpowiedzUsuńTak, warto spróbować :)
Usuń